8/16/2020

{OPOWIADANIE SPECJALNE} ● ZGASŁA JASNA GWIAZDA U ANIOŁÓW W NIEBIE EPIZOD PIERWSZY ●


   Z ŻYCZENIAMI POMYŚLNYCH WIATRÓW DLA MICHALINY, UCZESTNICZKI LITERACKICH OBIERKÓW I JEJ MALUTKIEJ CÓTRCZKI, MARCYSI 
~* ~
  Samochód popsuł się zupełnie nieoczekiwanie u zbiegu dwóch najruchliwszych ulic w São Paulo.   Z głębi dobiegł głuchy, metaliczny terkot. Tęgi mężczyzna o ściemniałej od słońca skórze odruchowo sprawdził godzinę na złotym zegarku, który przypiął do kieszeni czarnej kamizelki. Dłuższa ze wskazówek tkwiła u góry, krótsza zaś na czwórce. Odwrócił się, uśmiechając do sześciolatka siedzącego z tyłu. Chłopczyk miał płowe włosy i niebieskie oczy.   Wyglądał na dużo młodszego przy nadmiernej szczupłości.  Portugalczyk wysiadł, odkręciwszy dużą śrubę z boku, zajrzał do wewnątrz.  Sprawdził kolejno wszystkie zębatki, uruchamiające tłoki mechanizmu.  Jakiś nieznaczny szmer sprawił, że odwrócił głowę zbyt późno.   Uczuł dziwne pchnięcie, a następnie ciche westchnienie. Następnie chwile odtwarzał po wielokroć w ramach narzuconej samorzutnie pokuty. Tłum gapiów otoczył miejsce w mgnieniu oka. Gigantyczna ciężarówka zakładów tytoniowych wyjechała zza zakrętu ze sporym impetem uderzając w figurkę na poboczu siła odrzutu cisnęła bezwładną ludzką kukiełkę w piach. Pomogła dopiero dziewczyna o bardzo jasnej karnacji i srebrzystoszarych oczach. Wystąpiła z ciżby, unosząc kończyny poszkodowanego.  Z rany na czole obficie ciekła krew, więc zrobiła tymczasowy opatrunek, zawiązując końce jedwabnej chusty, zdjętej z szyi.
— Żadnych poważnych złamań, prosiłabym o w miarę prędkie wezwanie ambulansu — zaznaczyła z naciskaniem. Czy są tutaj jacyś dobrowolni ochotnicy, bo trzeba pomóc.
— To mój syn, gdyby wcześniej usłyszał wszystko byłoby inaczej — odrzekł zachrypnięty głos.
— Wypadki trudno przewidzieć, proszę pana, a to przebiegało szybko. Pracuję, jako pielęgniarka w tutejszym szpitalu.
— Dziękuję za uratowanie mu życia, jeśli będę mógł…
Jowita DellaCruz mimowolnie wyczarowała scenę teatralną, widownię, aktorów. Od lat spisywała wyimaginowane spektakle wyłącznie do prywatnego użytku.  Wymyślanie innego scenariusza sprawiło, iż zastygła nieruchomo...



1•1
{TEATR WOBRAŹNI RIO NEGRO}

→ CZAS RZECZYWISTY AKCJI; 14 STYCZNIA 1926 ROKU.
→ BOHATEROWIE; GLORIA VASCONCELOS, JOSÉ VASCONCELOS.
Piętnastolatka odstawiła żelazko na bok. Skończyła prasowanie szkolnego mundurka dla brata. Miał pójść po raz pierwszy do szkoły. Gdzie został przyjęty wcześniej po testach sprawdzających umiejętności czytania. Nauczył się zupełnie sam całkiem nie wiadomo, jak. Cichutko weszła do niewielkiego pokoiku, gdzie spali najmłodsi. Ku swojemu zaskoczeniu spostrzegła płowowłosego malca w pełni gotowego do wyjścia. Torba zwisała należycie z ramienia, Z uwagą sprawdziła czy koszulka jest czysta, odruchowo przykucnęła, odwijając nogawki granatowych spodni. Sana ubrała marynarską bluzkę z białym kołnierzykiem, jakby też zamierzała uczestniczyć w lekcjach.
Gloria; Komuś najwyraźniej bardzo zależy, żeby zdążyć na czas. Upiekłam bułki czekoladowe do tego masz sok z pomarańczy, tylko uważaj przy otwieraniu butelki.
Zezé; Czy zabierzemy Luisa? Pójdzie z nami?
Gloria; W porządku, bylebyśmy dotarli przed dzwonkiem.  Unikniemy tłoku na dziedzińcu.  Przy okazji odbierzemy buty od szewca, bądź grzeczny, chociaż tam nie psoć. 
Zezé; Staram się, Godoia, naprawdę bardzo.
Gloria; Wiem, niemniej dobrze o tym pamiętać.
Po wyjściu z domu, cała trójka doszła na rynek główny.   Kobiety obciążone wyładowanymi torbami wykłócały się o ceny rozmaitych towarów, czyniąc jazgotliwy harmider W pobliżu ktoś zaparkował piękną, błyszczącą limuzynę, otoczoną grupką wybrudzonych urwisów. Chichotali między sobą, wymieniając szeptem jakieś monosylaby...
♬♬
Panna DellaCruz weszła do szpitalnej dyżurki, trąc zaczerwienione oczy. Upłynęło kilkanaście godzin, odkąd dotarli do szpitala. Biegała po salach zanosząc lekarstwa, robiąc opatrunki i mierząc temperaturę pacjentom. Wyczerpana usiadła kozetce, nabierając powietrza w płuca.  Asystowała niejednokrotnie lekarzom podczas skomplikowanych zabiegów, jednakże teraz ucisk klatki piersiowej był nieznośnie ciężki. Znała rodzinę Vasconcelosów, albowiem tak od wieków bywało w małych, ubogich miejscowościach. Pogłoski o zmianie losu niesfornego sąsiada dotarły, zatem i do niej.  By odgonić senność, wyrecytowała z pamięci ulubiony fragment Szekspira:


*(…) Rzecz się cała wraz ocali,
tylko myślcie, żeście spali,
gdy się snuło to marzenie.
Na czczy przedmiot, liche baśnie,
co się tylko kończą na śnie,
miejcie wzgląd. Gdy przebaczycie,
odpłacimy wam sowicie.
Puk uczciwy, ręczyć gotów,
że gdy szczęściem, nie zasługą,
unikniemy dziś wężach grotów,
nagrodzimy wam niezadługo;
Inaczej- łgarzem mnie goście.
Więc dobranoc, mili goście.
Klaśnijcie, gdyście łaskawi,
a Puk lepiej wnet się sprawi(…)



1•2
{TEATR WOBRAŹNI RIO NEGRO}

→ CZAS RZECZYWISTY AKCJI; 27 STYCZNIA 1926 ROKU
→ BOHATEROWIE; JOSÉ VASCONCELOS, DONNA MARIA ORAZ POZOSTALI
Szkoła przyniosła liczne dobrodziejstwa dla okiełznania chłopięcego temperamentu. Na osiem godzin lekcyjnych diabełek, kuszący do figli milkł ostatecznie.  Dzięki temu najbliżsi zaprzestali wymierzania kuksańców czy szarpania za uszy. Zaś popołudniami wielobarwne latawce frunęły wysoko pod niebiosa, powodując ekscytację ich właścicieli, ilekroć któryś spadał na ziemię, plącząc liczne sznurki w spójny węzeł. Najryzykowniejszą zabawą ulicznej bandy było wskakiwanie na zderzak drogich automobili, tak zwany nietoperz. Pod sklepem „Głód nędzy” parkowały, jakby wbrew nazwie najdoskonalsze z nich...
Rufus Amadéos; Podejmij ryzyko skoku na wypasione cudo seu Manuela to dopiero wyczyn! On ma niezłego świra, zachowaj czujność.
Zezé; Dostanę jakąś nagrodę, jeśli dostanę nagrodę za odwagę?
Rufus Amadéos; Osiem kulek albo dziesięć fotosów kinowych. Pod warunkiem, że nie zrobi z ciebie marmolady, w co wątpię.
Donna Maria; Skaranie boskie, natychmiast wracaj. Mało się natłumaczyłam, abyś unikał obdartusów w te pędy do domu, natychmiast!
Rufus Amadéos; Chcę zostać, mamo, szybko wrócę.
Donna Maria; Idźże, zanim stracę cierpliwość, Inaczej pogadasz z ojcem, wtedy cienko zaśpiewasz!
Właścicielka piekarni; Tacy najgorsi trzeba im dać nauczkę Niejednokrotnie zamierzałam napisać skargę do policjantów, niech zrobią porządek…
Cukiernik; Eh, baby, przestańcie biadolić. Najlepiej używać rozsądnych argumentów, a nie straszyć…


♬♬
Natal, jako stolica dystryktu Rio Grande Notre, słynęła z plaży.  Fale Oceanu Atlantyckiego monotonnie uderzały o brzegi. Skrzekliwe rechotanie kururu szmaragdowej* dopełniało dźwiękowe tło wczesno porannych widoków.  Feliks Teneburg odłożył akta do właściwiej szuflady.  Chcąc nie chcąc przypadł mu zaszczytny obowiązek wygłoszenia perfekcyjnej mowy końcowej należnej wielkim herosom. Podświadomie czuł, że po czterdziestu czterech latach odda berło swemu aplikantowi. Niech silniejsi chwytają rozmaitych łotrów. Ceną osiągniętego sukcesu była gorycz samotności. Śpiewny ton sekretarki zakłócił ciche rozmyślania
— W sekretariacie jakiś mężczyzna, panie prokuratorze, nikt umówiony — zaanonsowała. Bardzo nalega na osobistą rozmowę.
— Niech wejdzie, wspomniał, czemu przyjechał? — burknął w odpowiedzi nagabnięty.
— Dał wizytówkę proszę obejrzeć. Szybko rozwiążę problem, dobrze?
Oskarżyciel publiczny odwrócił się, dostrzegłszy zapowiadanego interesanta. Twarz mu zbladła.  Wspomnienia powróciły , niestety okazały się zgubne...

KONIEC EPIZODU PIERWSZEGO

Słownik pojęć i terminów
 - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
1 → Cytat zaczerpnięty ze „Snu nocy letniej Wiliama Szekspira.
2 → Płaz z gatunku ropuchowatych.  Zamieszkuje tereny Ameryki Południowej i Środkowej.


 
 






Brak komentarzy: