8/16/2020

{OPOWIADANIE SPECJALNE} ● ZGASŁA JASNA GWIAZDA U ANIOŁÓW W NIEBIE EPIZOD DRUGI ●


 
Zgiełk opanował Rio de Janeiro.  Gdzieniegdzie handlarze zachwalali krzykliwie towary niezbędne do przygotowania tradycyjnego świątecznego posiłku. Kasztany, miód, biały mak leżały całymi stosami na straganach. Niespiesznie dokonywano zakupów. Atmosfera nadchodzącej Wigilii powodowała, iż pospiesznie tępo codzienności zelżało.   Jowita DellaCruz przystanęła z wahaniem przed domem na spokojnej arterii Barona Campanena. Odwiedzała tę okolicę wielokrotnie, jednak dzisiaj robiła to z lekko zaciśniętym gardłem.  Drzwi otwarła kobieta w czarnej, sukience z podkrążonymi oczami.
— Jesteśmy gotowi wcześniej, niż myślałam — oznajmiła, usiłując zapanować nad nerwowym skurczem ust.
— Zdążymy jeszcze wypić herbatę — podsumowała krzepiąco pielęgniarka. Wszyscy będą czekać niedaleko cmentarza.
— Dobrze, że ojciec zadbał o testament zupełnie, jakby coś przeczuwał. Mógł bardziej uważać napawając silnik, wtedy benzyna nie zaczęłaby płonąć.
— Jak tam Zezé lekarstwa trochę pomogły? Ostatnio spał, kiedy przyszłam. 
— Eh, godzinami siedzi nieruchomo w pokoju. Jest zabyt mały na takie przeżycia.
Córka taksówkarza pokręciła głową. Obie milczały, bo wszystko zostało powiedziane. Kwadrans później uczestniczyli w ceremonii. Grudki mokrej ziemi spadały monotonnie na drewniane wieko trumny. Żałobnicy utworzyli krąg dokoła księdza. Sąsiedzi współczuli najbliższej rodzinie. Szczególnie małemu chłopczykowi, który na dodatek został zaadoptowany.  Odtąd przestali wierzyć w magię Bożego Narodzenia. Smutek zastąpił wigilijną kolację. W niecały tydzień po smutnej uroczystości Alen Orli* dobytek zmarłego. Dom wyglądał obco pozbawiony mebli, jednakże podlegał natychmiastowej sprzedaży. Umowa z agencją mieszkaniową wyraźnie określała warunki dożywotniej dzierżawy.
— Pudła zapakowane, więc spokojnie zdążymy na stację — rzekł ze stoickim opanowaniem.
— Im wrócimy do Porto Alegre, tym lepiej — fuknęła niedbale dziedziczka rodu Valadaresów.  Najpierw zmarła mama, pamiętasz ile chorowała.
— Dokładnie pół roku, ale żadna w tym wina miejsca. Choroba przecież nie wybiera, więc przestań snuć teorie o fatum, serdeńko. 
— W takim razie nastąpił niesłychany zbieg okoliczności, szczególnie po pierwszym zdarzeniu, obudź się, to celowe działanie.
Po karku młodzieńca przebiegł impuls elektryczny. Jako długoletni znawca prawa dostrzegał ukryte przesłanie tego stwierdzenia. Mimo wszystko westchnął uspokajająco Światełko alarmowe zamigotało w jego głowie z oporami, lecz zarazem donośnie.  Mgliście wspomniał zasłyszany w kancelarii skandal dotyczący godnego dostojnika kościelnego…


2•1
{ TEATR WOBRAŹNI RIO NEGRO}
→ CZAS RZECZYWISTY AKCJI; 1 KWIETNIA 1926 ROKU.
  BOHATEROWIE; SEU  LADISLAU, MARKUS AMADÉOS ORAZ POZOSTALI
Stukot dalekobieżnego pociągu oznajmił południe.  Upał roztaczał kurtynę gorąca. Bez problemu dałoby radę usmażyć jajka na rozgrzanych kamieniach.  Cukiernia, naprzeciwko dworca pękała w szwach. Robotnicy z fabryki oblegali kontuar ciasnym kręgiem. Wielu czytało gazety, popijając chłodną wodę z dodatkiem kwiatów pomarańczy, bądź guaranę w mocno zbudowany rudowłosy młodzieniec zliczał przedpołudniowy utarg.  Inn kelnerzy podkradali zyski z kasy. Zatem pozostawało skrupulatne kontrolowanie wpływów pieniężnych. Cukiernik powrócił z zaplecza. Energicznie tarł gładko wygolony podbródek, co zawsze oznaczało silne zdenerwowanie.
Seu Ladislau; Koniecznie należy sprawdzić, kto dokonuje kradzieży. Zniknęło, co najmniej dziesięć pudełek tytoniu, argentyńska kawa z tych wykwintniejszych gatunków zaczynam się denerwować.
Markus Amadéos; rozpytywałem dyskretnie tu i ówdzie, jednak większość solidarnie milczy. Złodziej dobrze opanował swój fach.
Seu Ladislau; Brzmi to, jakbyś składał wyrazy uznania albo wiedział coś więcej? Lepiej niczego nie ukrywaj, odpowiedzialność poniesiecie solidarnie, w razie braku jakichś rezultatów.
Markus Amadéos; Posprawdzam dokładnie schowki, które znam. Niektórzy dorabiają wynosząc towar.
Seu Ladislau; Kradzież zawsze pozostanie nagannym czynem, niezależnie od motywacji. Dostajecie bony zniżkowe, a wiele tutejszych rodzin ledwo wiąże koniec z końcem.
Zapadło głuche milczenie przerwane wejściem nowej klientki. Podobnie jak właściciel cukierni wyglądała na zdenerwowaną.  Kobieta miała na prawym oku charakterystyczną białą plamkę. Trzymała papierową torbę z drogerii.
Cecylia Paim; Powinnam wcześniej się zorientować w tym wszystkim. Starsi chłopcy dokuczali mojemu uczniowi, kiedy zajrzałam do środka, znalazłam, to wszystko.
 Seu Ladislau; Uhm, najciemniej zawsze pod latarnią, mawiali filozofowie. Odnalazła pani zgubę, serdecznie dziękuję.  
Cecylia Paim; Dzieciaki oskarżają Zezé, w co trudno uwierzyć. Poza tym znalazłam taki breloczek, wiem, do kogo należy.
Markus Amadéos; Istonie, donna, też kojarzę właściciela. Osobiście kupowałem ów drobiazg  jako prezent urodzinowy Rufusowi.  
Przy kontuarze stanął korpulentny brunet w śnieżnobiałej koszuli. Reszta stroju wyglądała równie nienagannie. Na środkowym palcu prawej ręki nosił sygnet z nieregularnym ciemnoniebieskim kamieniem. W środku nieoczekiwanej burzy zachowywał spokój.
Manuel Valadares; Proponuję, abyśmy razem wrócili do szkoły.  Sądzę, że znajdziemy właściwe rozwiązanie, co powiesz, Danielu?
Seu Ladislau; Nie rozumiem, dlaczego nie zostałeś prawnikiem masz powołanie. Jedźcie szybko, bo rozsądek każe zmienić decyzję.


♬♬
Biblia zajmowała honorowe miejsce w bawialni Teneburgów. Sześćdziesięcioletnia Estera gorliwie wyznawała katolicyzm obu synów wychowała w tym samym żarliwym przekonaniu. Bóg, wiara, Ojczyzna wyznaczał trzy normy, w jakim zaufała od czasów szkolnych. Kobieta starła kurze z komody i pospieszyła do sieni skąd dochodziło natarczywe terkotanie dzwonka. Policjant wręczył jej nakaz przeszukania. Nie padły żadne wyjaśnienia. Śledczy gorliwie przeszukiwali szuflady. Znaleźli kilkadziesiąt fotografii i kserokopie sfałszowanych aktów urodzenia.
— Obowiązek zmusza, abym przekazał bardzo przykre wieści —powiedział rytmicznym wyważonym półgłosem. Tego przedpołudnia aresztowaliśmy pani syna za ułatwianie wywozu małoletnich chłopców do sekty Szarej Apokalipsy.
— Większych bredni jeszcze nie słyszałam, komendancie — wysyczała lodowato pani domu. Równie dobrze moglibyście oskarżyć miejscowego proboszcza o sodomię.*
— Sami ledwo uwierzyliśmy te dzieciaki przeżyły koszmar. Bite, torturowane, jeżeli miały szczęście umierały szybko.
— Majaczycie w gorączce, to karygodna pomyłka, za którą zapłacicie utratą reputacji. Będziecie przepraszać Feliksa za każdziutkie oszczerstwo!
Tragedie od zarania dziejów dotykały ludzkość. Zarazy, kataklizmy wywołane żywiołami bądź pomniejsze jednostkowe dramaty. Takie naznaczone nieszczęściem dusze trafiały, zazwyczaj do Zgromadzenia Braci Szkolnych. Internat Świętego Antoniego należał głównie do pozbawionych opieki sierot, traktowanych zgoła inaczej, aniżeli wychowankowie z dobrych środowiska. Wczesnym rankiem, gdy wstawał październikowy świt przyjęto tam nowego ucznia. Karta przyjęć zawierała kolejno wypełniane rubryki odnośnie personaliów.

Adres zameldowania; Barona de Campanena 81 // 1000-99-07 // São Paulo

Data przyjęcia do szkoły 2 października 1927r. 

Nazwisko; Valadares

Imię; José Mauro

Kurator zakonny; br. Marfucjusz Calvados; Zgromadzenie Matki Bożej Niepokalanej
  
Matka; [ -brak danych-]

Numer zapisu w księdze szkolnej 19-21-02-24.

Ojciec; Manuel Valadares [nie żyje]

Rodzeństwo; Maria Valadares-Orli

Motto  szklone;
„ Kiedy się do snu układam Tobie, Boże, dzięki składam. Miej w opiece wszystkie dzieci, niech im łaska Twoja świeci. Wraz ze świętym Twoim Synem miej w opiece mą rodzinę. Amen.”

● KONIEC OPOWIADANIA SPECJALNEGO ●

 
Słownik pojęć i terminów
 - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
1 → Występował w „Odnalezionym domu” pierwszej części z cyklu przygód Zezé. Odegrał dosyć znaczącą rolę pozostając do końca pozytywnym bohaterem. Na czarny charakter wybrałam wtedy zazdrosną córkę Portugalczyka.  W tym uzupełnieniu oboje są w zasadzie neutralni. Zakończyłam na szkole klasztornej. Pisarz rzeczywiście przebywał w podobnym zakładzie oddany pod opiekę rodziny ze strony biologicznej matki. 
2 → Rozszerzone pojęcie zoofilii dotyczące aspektów homoseksualizmu czy deflacji seksualnych. Znane dzięki biblijnej przypowieści o Sodomie i Gomorze. Wymieniono w niej większą ilość grzechów popełnionych przez  Sodomitów

{OPOWIADANIE SPECJALNE} ● ZGASŁA JASNA GWIAZDA U ANIOŁÓW W NIEBIE EPIZOD PIERWSZY ●


   Z ŻYCZENIAMI POMYŚLNYCH WIATRÓW DLA MICHALINY, UCZESTNICZKI LITERACKICH OBIERKÓW I JEJ MALUTKIEJ CÓTRCZKI, MARCYSI 
~* ~
  Samochód popsuł się zupełnie nieoczekiwanie u zbiegu dwóch najruchliwszych ulic w São Paulo.   Z głębi dobiegł głuchy, metaliczny terkot. Tęgi mężczyzna o ściemniałej od słońca skórze odruchowo sprawdził godzinę na złotym zegarku, który przypiął do kieszeni czarnej kamizelki. Dłuższa ze wskazówek tkwiła u góry, krótsza zaś na czwórce. Odwrócił się, uśmiechając do sześciolatka siedzącego z tyłu. Chłopczyk miał płowe włosy i niebieskie oczy.   Wyglądał na dużo młodszego przy nadmiernej szczupłości.  Portugalczyk wysiadł, odkręciwszy dużą śrubę z boku, zajrzał do wewnątrz.  Sprawdził kolejno wszystkie zębatki, uruchamiające tłoki mechanizmu.  Jakiś nieznaczny szmer sprawił, że odwrócił głowę zbyt późno.   Uczuł dziwne pchnięcie, a następnie ciche westchnienie. Następnie chwile odtwarzał po wielokroć w ramach narzuconej samorzutnie pokuty. Tłum gapiów otoczył miejsce w mgnieniu oka. Gigantyczna ciężarówka zakładów tytoniowych wyjechała zza zakrętu ze sporym impetem uderzając w figurkę na poboczu siła odrzutu cisnęła bezwładną ludzką kukiełkę w piach. Pomogła dopiero dziewczyna o bardzo jasnej karnacji i srebrzystoszarych oczach. Wystąpiła z ciżby, unosząc kończyny poszkodowanego.  Z rany na czole obficie ciekła krew, więc zrobiła tymczasowy opatrunek, zawiązując końce jedwabnej chusty, zdjętej z szyi.
— Żadnych poważnych złamań, prosiłabym o w miarę prędkie wezwanie ambulansu — zaznaczyła z naciskaniem. Czy są tutaj jacyś dobrowolni ochotnicy, bo trzeba pomóc.
— To mój syn, gdyby wcześniej usłyszał wszystko byłoby inaczej — odrzekł zachrypnięty głos.
— Wypadki trudno przewidzieć, proszę pana, a to przebiegało szybko. Pracuję, jako pielęgniarka w tutejszym szpitalu.
— Dziękuję za uratowanie mu życia, jeśli będę mógł…
Jowita DellaCruz mimowolnie wyczarowała scenę teatralną, widownię, aktorów. Od lat spisywała wyimaginowane spektakle wyłącznie do prywatnego użytku.  Wymyślanie innego scenariusza sprawiło, iż zastygła nieruchomo...



1•1
{TEATR WOBRAŹNI RIO NEGRO}

→ CZAS RZECZYWISTY AKCJI; 14 STYCZNIA 1926 ROKU.
→ BOHATEROWIE; GLORIA VASCONCELOS, JOSÉ VASCONCELOS.
Piętnastolatka odstawiła żelazko na bok. Skończyła prasowanie szkolnego mundurka dla brata. Miał pójść po raz pierwszy do szkoły. Gdzie został przyjęty wcześniej po testach sprawdzających umiejętności czytania. Nauczył się zupełnie sam całkiem nie wiadomo, jak. Cichutko weszła do niewielkiego pokoiku, gdzie spali najmłodsi. Ku swojemu zaskoczeniu spostrzegła płowowłosego malca w pełni gotowego do wyjścia. Torba zwisała należycie z ramienia, Z uwagą sprawdziła czy koszulka jest czysta, odruchowo przykucnęła, odwijając nogawki granatowych spodni. Sana ubrała marynarską bluzkę z białym kołnierzykiem, jakby też zamierzała uczestniczyć w lekcjach.
Gloria; Komuś najwyraźniej bardzo zależy, żeby zdążyć na czas. Upiekłam bułki czekoladowe do tego masz sok z pomarańczy, tylko uważaj przy otwieraniu butelki.
Zezé; Czy zabierzemy Luisa? Pójdzie z nami?
Gloria; W porządku, bylebyśmy dotarli przed dzwonkiem.  Unikniemy tłoku na dziedzińcu.  Przy okazji odbierzemy buty od szewca, bądź grzeczny, chociaż tam nie psoć. 
Zezé; Staram się, Godoia, naprawdę bardzo.
Gloria; Wiem, niemniej dobrze o tym pamiętać.
Po wyjściu z domu, cała trójka doszła na rynek główny.   Kobiety obciążone wyładowanymi torbami wykłócały się o ceny rozmaitych towarów, czyniąc jazgotliwy harmider W pobliżu ktoś zaparkował piękną, błyszczącą limuzynę, otoczoną grupką wybrudzonych urwisów. Chichotali między sobą, wymieniając szeptem jakieś monosylaby...
♬♬
Panna DellaCruz weszła do szpitalnej dyżurki, trąc zaczerwienione oczy. Upłynęło kilkanaście godzin, odkąd dotarli do szpitala. Biegała po salach zanosząc lekarstwa, robiąc opatrunki i mierząc temperaturę pacjentom. Wyczerpana usiadła kozetce, nabierając powietrza w płuca.  Asystowała niejednokrotnie lekarzom podczas skomplikowanych zabiegów, jednakże teraz ucisk klatki piersiowej był nieznośnie ciężki. Znała rodzinę Vasconcelosów, albowiem tak od wieków bywało w małych, ubogich miejscowościach. Pogłoski o zmianie losu niesfornego sąsiada dotarły, zatem i do niej.  By odgonić senność, wyrecytowała z pamięci ulubiony fragment Szekspira:


*(…) Rzecz się cała wraz ocali,
tylko myślcie, żeście spali,
gdy się snuło to marzenie.
Na czczy przedmiot, liche baśnie,
co się tylko kończą na śnie,
miejcie wzgląd. Gdy przebaczycie,
odpłacimy wam sowicie.
Puk uczciwy, ręczyć gotów,
że gdy szczęściem, nie zasługą,
unikniemy dziś wężach grotów,
nagrodzimy wam niezadługo;
Inaczej- łgarzem mnie goście.
Więc dobranoc, mili goście.
Klaśnijcie, gdyście łaskawi,
a Puk lepiej wnet się sprawi(…)



1•2
{TEATR WOBRAŹNI RIO NEGRO}

→ CZAS RZECZYWISTY AKCJI; 27 STYCZNIA 1926 ROKU
→ BOHATEROWIE; JOSÉ VASCONCELOS, DONNA MARIA ORAZ POZOSTALI
Szkoła przyniosła liczne dobrodziejstwa dla okiełznania chłopięcego temperamentu. Na osiem godzin lekcyjnych diabełek, kuszący do figli milkł ostatecznie.  Dzięki temu najbliżsi zaprzestali wymierzania kuksańców czy szarpania za uszy. Zaś popołudniami wielobarwne latawce frunęły wysoko pod niebiosa, powodując ekscytację ich właścicieli, ilekroć któryś spadał na ziemię, plącząc liczne sznurki w spójny węzeł. Najryzykowniejszą zabawą ulicznej bandy było wskakiwanie na zderzak drogich automobili, tak zwany nietoperz. Pod sklepem „Głód nędzy” parkowały, jakby wbrew nazwie najdoskonalsze z nich...
Rufus Amadéos; Podejmij ryzyko skoku na wypasione cudo seu Manuela to dopiero wyczyn! On ma niezłego świra, zachowaj czujność.
Zezé; Dostanę jakąś nagrodę, jeśli dostanę nagrodę za odwagę?
Rufus Amadéos; Osiem kulek albo dziesięć fotosów kinowych. Pod warunkiem, że nie zrobi z ciebie marmolady, w co wątpię.
Donna Maria; Skaranie boskie, natychmiast wracaj. Mało się natłumaczyłam, abyś unikał obdartusów w te pędy do domu, natychmiast!
Rufus Amadéos; Chcę zostać, mamo, szybko wrócę.
Donna Maria; Idźże, zanim stracę cierpliwość, Inaczej pogadasz z ojcem, wtedy cienko zaśpiewasz!
Właścicielka piekarni; Tacy najgorsi trzeba im dać nauczkę Niejednokrotnie zamierzałam napisać skargę do policjantów, niech zrobią porządek…
Cukiernik; Eh, baby, przestańcie biadolić. Najlepiej używać rozsądnych argumentów, a nie straszyć…


♬♬
Natal, jako stolica dystryktu Rio Grande Notre, słynęła z plaży.  Fale Oceanu Atlantyckiego monotonnie uderzały o brzegi. Skrzekliwe rechotanie kururu szmaragdowej* dopełniało dźwiękowe tło wczesno porannych widoków.  Feliks Teneburg odłożył akta do właściwiej szuflady.  Chcąc nie chcąc przypadł mu zaszczytny obowiązek wygłoszenia perfekcyjnej mowy końcowej należnej wielkim herosom. Podświadomie czuł, że po czterdziestu czterech latach odda berło swemu aplikantowi. Niech silniejsi chwytają rozmaitych łotrów. Ceną osiągniętego sukcesu była gorycz samotności. Śpiewny ton sekretarki zakłócił ciche rozmyślania
— W sekretariacie jakiś mężczyzna, panie prokuratorze, nikt umówiony — zaanonsowała. Bardzo nalega na osobistą rozmowę.
— Niech wejdzie, wspomniał, czemu przyjechał? — burknął w odpowiedzi nagabnięty.
— Dał wizytówkę proszę obejrzeć. Szybko rozwiążę problem, dobrze?
Oskarżyciel publiczny odwrócił się, dostrzegłszy zapowiadanego interesanta. Twarz mu zbladła.  Wspomnienia powróciły , niestety okazały się zgubne...

KONIEC EPIZODU PIERWSZEGO

Słownik pojęć i terminów
 - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
1 → Cytat zaczerpnięty ze „Snu nocy letniej Wiliama Szekspira.
2 → Płaz z gatunku ropuchowatych.  Zamieszkuje tereny Ameryki Południowej i Środkowej.