8/29/2022

OPOWIEŚCI SAN VALENTINO PRZEDSTAWAJĄ; Drozdy wciąż śpiewają



Maycomb od zawsze funkcjonowało, według ustalonego rytmu.  Przez większą część roku panował spokój. Owo maleńkie miasteczko ożywało jedynie w trakcie procesów sądowych, w sesji letniej.  Wówczas to z zapartym tchem obserwowano najdrobniejszy szczegół, by odpowiadać o wszystkim  kolejnym pokoleniu. Istniała tajemnica  W domu  blisko szkoły mieszkali dwaj bracia. Starszy z nich,   Natan, nie wyróżniał się niczym szczególnym. Podobnie jak większość jego sąsiadów.  Od czasu do czasu widywano go w mieście, gdzie robił zakupy. O młodszym szeptano po kątach z niepokojem i ciekawością.    Prawdopodobnie właśnie lęk sprawił, że wypowiadano na jego temat, wyłącznie znane każdemu przezwisko Dziki, choć w rzeczywistości miał na imię Artur.   Niewiele poza tym wiedziano, aczkolwiek pamiętano incydent z nożyczkami.  Jako młody chłopak zranił nimi ojca, za co zamknięto go podziemiach wydziału dla nieletnich. Dość szybko wyszedł stamtąd po zapewnieniu, iż zostanie odpowiednio dopilnowany. Tak upłynęło kilkanaście lat.  W pewną styczniową noc rozgorzał  pożar domu pani Maudie Attkinson. Pomimo wysiłku strażaków spłoną  doszczętnie. Okoliczni mieszkańcy pomagali w miarę skromnych możliwości.  Przed furtką Radleyów stało rodzeństwo mieszkające na tej samej ulicy. Następnego dnia oboje zeszli do kuchni przedpołudniem.

 

  Jak widzę Artur okrył cię kocem, Smyku —  podsumował gładko Atticus, kończąc śniadanie Spotkaliście się, hę?

— On jest bardzo miły, tato — pisnęła  dziewczynka.

— To prawda, dlatego należy ufać temu, co widzimy nie plotkom.

 — Dlaczego ludzie mówili te wszystkie rzeczy? — dociekał Jem

 — Och, po prostu woleli go unikać, synku.

 Jakaś drobna cząsteczka w małomiasteczkowym trybie uległa zmianie, by działać zupełnie inaczej.  Był to zaledwie początek zmian, czego nikt się wtedy nie domyślał…

 

 

 

Kwiecień w Alabamie oszałamiał zapachem oleandrów. Wielka Sobota powitała mieszkańców niewielkiej społeczności ciepłem słonecznych promieni. W domu Atticusa Fincha, cenionego adwokata, pierwsze skrzypce grała od zawsze zażywna i energiczna Murzynka.  Kończyła piec ciasto dyniowe, mające ukoronować jutrzejsze uroczyste śniadanie. Zastępowała dwójce podopiecznych zmarłą przed laty matkę. Szczególnie Smyk, pozbawionej takiej niezwykłej troski. Niestety, te święta na zawsze odmieniły życie rodziny, z którą się zżyła Krzyki przy drodze dojazdowej wybuchły, niby wulkan około południa. Calpurnia natychmiast wybiegła z kuchni. Przed furtką dostrzegła spory tłum sąsiadów. Pośrodku kręgu stał Robert E. Ewell,* zdegenerowany pijak z wysypiska. Żadne z ośmiorga jego przychówku nie chodziło nigdy do szkoły, poza rozpoczęciem roku szkolnego.  Nawet ów wyjątek nie oznaczał zdobywania wiedzy, lecz karę równą chłoście. Obecnie jednak najwyraźniej tryskał samozadowoleniem.

 

— Patrzcie, kogóż tutaj mamy! —kpił głośno, wymachując rozcapierzonymi palcami. Córeczka waszego uwielbianego, niemalże świętego obrońcy...

 — Spokojnie, Bob, bez nerwów — mitygował niewidoczny w tłumie wieśniak.

 

Czarnoskóra gosposia zamarła, kiedy zrozumiała tragizm sytuacji, obserwowanej przez dobrze znane osoby. Dookoła panował, jednak martwy bezruch. Żadnej reakcji na… nóż przy szyi kilkuletniej dziewczynki, znanej im od urodzenia. Niespodziewanie kilka rzeczy nastąpiło równocześnie. Ktoś dotąd niedostrzegany zareagował… Znikąd pojawił się wysoki trupioblady mężczyzna o rzadkich białawych włosach, najwyraźniej wyniszczony długą chorobą. Oczy miał zarośnięte dziwną przezroczystą błoną, bowiem od lat przebywał w zamknięciu. Więzień swego domu, strzeżony pilnie jak groźny szaleniec. Mimo wszystko odważne wstąpił do kręgu piekielnego. Odludek przemówił donośnym tonem;

 — Ejże, panie Ewell, chyba należałoby poszukać równego sobie, przynajmniej wzrostem? — zagadnął beztrosko, niepostrzeżenie podchodząc bliżej zakładniczki.

 — Stul pysk, dostaniesz swoją porcję — obiecał jadowicie napastnik.

 — Chcesz kłopotów, lepiej przemyśl sprawę — radził nadal dziki Radley.

 — Znasz temat, nie? W końcu skaleczyłeś tatusia nożyczkami, gdyby cię wsadzili do…

 Przemowa została urwana w połowie, gdyż mężczyźni zaczęli nierówną walkę. Szala zwycięstwa przechylała się na korzyść agresora. W powietrzu śmigną nóż, rozcinając policzek Jean Louise, tuż nad dolną powieką po prawej stronie…

 

~⁂~

 

  Każde dobre wrażenie, jakie się wywołuje w świecie stwarza nam nieprzyjaciela. Aby być lubianym przez ludzi trzeba być miernotą. ← Oscar Wilde  ~ Portret Doriana Graya ~

 

 

{Rochester, stan Nowy Jork, współczesność}

 

 

 

{„Dwunastoletnia Astrind Ingeborg zniknęła nieoczekiwanie  9.04. 2008r. Ktokolwiek posiada istotne wiadomości może zadzwonić do wydziału prewencyjnego dla spraw nieletnich. Ostatni raz widziano ją w pobliżu biblioteki przy Cheddar  Now. W dniu zaginięcia ubrana w charakterystyczną mlecznofioletową bluzę z psem Snoopy, szarogranatową spódniczkę i biało-różowe buty.”

 

 

 

~⁂~

 

„ Ornitolodzy z Miejskiego Ośrodka Biologii przyprowadzili do szpitala nieznaną, wycieńczoną pięciolatkę. W brudnej piżamie, wyraźnie odwodnioną. Rodzice lub opiekunowie proszeni są o pilny kontakt!! Zgłoszenia przyjmuje siostra oddziałowa w szpitalu Santi- Joséphin.”}

 

                                                                                                         - ●●● –

 

Akta policyjne z obszaru, gdzie występuje nadmierne ryzyko przestępczości kryminalnej.

 

 

 

                                                                             - ●●● –

 

 

 

Niektórzy spośród ludu śpiewają kościelną pieśń. Rozdaj prośby do Stwórcy, nawet jeśli w nic nie wierzą. Widnieje tam ważne meritum wyrażone poniższymi słowami;

 

 

 

„ Od nagłej i niespodziewanej śmierci zachowaj nas, Boże.”

 

 

 

Dlaczego? Przecież bywa, że chcemy umrzeć szybko, bezboleśnie.  Odpowiedzieć umiałby może Pan Ash. Znano go, lecz unikano. Uważano, iż przechowuje skrycie pamiątki po umarłych. Tamtejsza wieloustna plotka głosiła coś, o tak zwanych, „laleczkach.” Spreparowanych odpowiednio woskowych figurach, łudząco podobnych do dwunożnych ssaków naczelnych. Tajemniczy staruszek żył samotnie. Wprawdzie posiadał rodzinę, jednakże syn wyjechał za granicę do pracy, zapominając o rodzicielu. Niedaleko urokliwym domu mieszkała jedna jedyna przyjaciółka dziwaka. Filigranowa blondwłosa nastolatka, Mafalda. W zasadzie na chrzcie otrzymała imię, którego nie używała. Wiązała ich dość niejednoznaczna relacja. Niektórzy dowcipnisie robili z tego powodu głupie kawały, kpili, że pasują pod względem odchylenia od normy. Mafi od zawsze intrygowały śledztwa policji, dotyczące zaginięć. Toteż zbierała wszelkie gazetowe wycinki, poświęcone tym kwestiom. Urodziła się 30 czerwca 1994 roku, co z pozoru nie budziło zdziwienia, lecz.. Dokładnie czterdzieści trzy lata wcześniej w ten właśnie dzień przyszła na świat Olga Hepnarova.*  Zadziwiające, bowiem życiorysy bywają, niekiedy swoim lustrzanym odbiciem, acz istnieją drobne różnice. Czechosłowacka masowa zabójczyni na własne życzenie została skazana na  śmiertelne rozstanie ze światem  Z kolei damę żyjącą współcześnie różnił, chyba wyłącznie brak choroby psychicznej. Chęć śledzenia Pana Śmierci, dawała wszakże do myślenia, prawda?

 

- ●●● –

 

 

 

{UWAGA!! Dom seniora „Sunny autumn” poszukuje wolontariuszy. Zgłoszenia przyjmujemy od wtorku do niedzieli, na parterze, obok portierni. Chętni powinni nacisnąć brzęczyk, by móc wejść!{…}

 

 

 

- ●●● –

 

Z tablicy ogłoszeń szpitala geriatrycznego Centrus Medicum

 

 

 

Koścista osiemdziesięciodwulatka siedziała w nowoczesnym, wygodnym wózku inwalidzkim. Po przebytym niedawno trzecim wylewie została całkiem obezwładniona. Ręce lezały sztywno na kocu. Zaś w miejscu prawego oka włożono galaretowatą substancję, nieco przypominającą miąższ winogron. Indytet, w którym ucierpiała będąc dzieckiem, niestety, zostawił konkretne ślady. Mimo to umysł, wciąż działał sprawnie. Odpowiadała właśnie na pytania dziennikarza z lokalnej telewizji miejskiej „Otris-Red.” 

 

— Ależ mnie pan wymęczył, młodzieńcze — sapnęła z uznaniem. Limit pytań wyczerpany?

 

—Uhu, mam jeszcze coś na podsumowanie, czy mogę? — burknął niemrawy okularnik 

 

— Przeżyję, więc, odwagi…

 

— Co się wydarzyło późnej z tym całym Ewellem?

 

Pani Finch odetchnęła kilkukrotnie, a kącik ust drgnął jej lekko

 

— W pewien sposób zabił, nie tylko Dzikiego, ale także mojego ojca — ujawniła ze smutkiem. Trafiliśmy do wuja, chociaż nawet on był załamany po tamtych wydarzeniach…

 

 

 

 

 

→ Jeden maniak i miliony Niemców. Wydawało mi się, że to oni powinni zamknąć jego, a nie na odwrót. ←  Harper Lee ~ Zabić drozda ~

 

 

 

OŚWIADCZENIE; Niniejszym potwierdzam, iż wszystko, co powyżej opisano ma potwierdzenie w rzeczywistości. Zmianie uległy jedynie niektóre imiona, tudzież szczegóły akcji.   Uczyniłam tak dla potrzeb fabularnych. Jeszcze raz podkreślę drozdy, zawsze śpiewały i będą to robić po wieczność.

 

Zaprzysiężony podpis osoby składającej manuskrypt książki

 

Nelle H. Lee

 

 

 

Słownik pojęć i terminów

 

--- - - - - - - - - - - - - - - - - ---

 

1 →  Amerykański inżynier i wojskowy, pułkownik kawalerii Armii Stanów Zjednoczonych oraz generał Armii Stanów Skonfederowanych (CSA) w czasie trwania wojny secesyjnej, a w późniejszym okresie mianowany głównodowodzącym wojsk Konfederacji. Dopóki Wirginia nie opuściła Unii, występował przeciwko secesji. „Twórcy naszej Konstytucji nigdy nie poświęciliby tak wiele pracy, wiedzy i przewidywania przy jej tworzeniu, gdyby zamierzali pozwolić na jej złamanie przez każdego członka Unii w dowolnym momencie.

 

2 → Czechosłowacka zabójczyni, skazana na karę śmierci jako pierwsza kobieta i zarazem ostatnia stracona w tamtejszym więzieniuCelowo, z premedytacją wjechała ciężarówką w tłum, stojący na przystanku tramwajowym.  Uważała, że jest ofiarą dorosłych oraz zabawką w rękach innych dzieci. Dorastała z poczuciem ogromnej krzywdy.  Tuż przed swoim czynem napisała; {…} Nie wierzę już w księży ani lekarzy, jednakże liczę, że znajdzie się jakiś uczciwy dziennikarz. Oto więc wyrok skazuję was na śmierć przez przejechanie. Jednocześnie oświadczam, że tych x ofiar, to za mało za moje życie. Acta non verba – czyny, a nie słowa Dziękuję Praga, lipiec 1973r. {…}