9/05/2013

>>BONUS NR 2<< AdoroCinema: Meu pé de laranja (2013)

Witajcie Drodzy Czytelnicy!
Moja nieobecność na blogu spowodowana wizytą kuzynów z Włoch. W związku z powyższym rzadko bywałam w domu i nie miałam czasu napisać zapowiedzianego już miniopowiadania pt. „ Ażeby się okazał ten dzień, a cienie przeminęły”. Czasami opłaca się poczekać, bo spotkała mnie miła niespodzianka. Udało mi zdobyć dzięki uprzejmości siostry ciotecznej współczesną adaptację filmową książki „Moje drzewko pomarańczowe”. Pierwotnie autobiografia José Vasconcelosa została zekranizowana w 1970 roku. Tym razem całą historię poznajemy poprzez wspomnienia głównego bohatera przywoływane, podczas wizyty na cmentarzu. Pisarz odwiedza grób swego przyjaciela z rękopisem własnej książki.  Dzięki retrospekcji obserwujemy smutne dzieciństwo chłopca w ubogiej, wielodzietnej rodzinie.  Tym razem jednak film znacznie odbiega od książkowego pierwowzoru.  Reżyser pozmieniał kolejność, niektórych  wydarzeń, a także ogólną koncepcję. Jednakże twórcy mimo tych zmian twórcy dołożyli starań, by film spodobał się widzom. Osobiście najbardziej wzruszyła mnie scena, w której mężczyzna zwraca pióro otrzymane, niegdyś w prezencie od Portugalczyka. Niestety, mojej kuzynce nie udało się zdobyć polskich napisów, więc i tę adaptację podobnie, jak poprzednią mogę udostępnić w oryginalnej wersji językowej.



gatunek: Dramat
produkcja: Brazylia   
reżyseria: Marcos Bernste

scenariusz: Marcos Bernstein, Melanie Dimantas
zdjęcia: Gustavo Hadba
obsada:
Joao Guilherme Ávila
  Zezé
José de Abreu José de Abreu

Manuel Valadares
Eduardo Dascar
Paulo Vasconcelos
Kathia Calil
 Jandira
i inni

**
Jest to  kolejny bonus ode mnie dla Czytelników. Aż trudno uwierzyć, że minął już rok, odkąd założyłam bloga na nowym serwisie! Mam nadzieję, że teraz już na dobre uda mi się powrócić do blogosfery. Obiecanie opowiadanie pojawi się zapewne w najbliższym możliwym terminie być może już w  poniedziałek. Naprawdę nie dałam rady wstawić nic wcześniej  z racji braku czasu. Wolałam pobyć trochę z rodziną, bo rzadko mamy okazję się spotkać.