10/10/2016

{MINIOPOWIADANIE} -1- Tragarz snów




Motto;

~Kariera każdego człowieka na Ziemi zaczyna się  w pieluszce, choćby dziś nosił mundur ambasadora czy generała, i na pieluszce może nieco większej się skończy.~ Prymas Stefan Wyszyński

☕☕

Dla mojej przyjaciółki, Jowity za wsparcie i nieustanną motywację. Nie bez powodu akcja pierwszego epizodu rozgrywa się w Białymstoku...




EPIZOD 1

 






Białystok, 4 października 1946r.




 
  Promienie jesiennego słońca wpadały przez osłonięte koronkowymi firankami okno. Na drewnianej podłodze klęczała dwójka dzieci, przeglądając leksykon zwierząt. Szczupły chłopczyk o płowych włosach z jasnoniebieskimi oczami wskazywał palcem jakąś fotografię. Drzwi skrzypnęły i rozległy się czyjeś kroki. Do pokoju wszedł niewysoki młodzieniec, stąpając bezszelestnie po puszystym dywanie.

— Ejże, odkrywcy, może chcielibyście coś zjeść? — zawołał wesoło. Siedzicie tutaj od rana, chyba wystarczy.
— Obiecałeś, że jutro wybierzemy się do ZOO — szepnęła prosząco dziewczynka.
— Uhm, tym bardziej chodźcie na obiad. Po Józia niedługo przyjdzie tata.
Kilka minut później cała trójka siedziała przy kuchennym stole, zajadając gulasz z kaszą gryczaną. Edmund Berg wraz z młodszą siostrą, Sylvią, mieszkał w drewnianym domku na Ochrowej 15. Od śmierci rodziców samodzielnie wykonywał większość domowych obowiązków. Choć życie w powojennej Polsce nie należało do najłatwiejszych, to stopniowo wracało do normy. Teraz sięgnął po książkę, bowiem czytanie należało do codziennych rytuałów.
— Pamiętacie, na czym skończyliśmy? – zagadnął.
Podopieczni przytaknęli, co oznaczało początek zabawy:

 *(...) Wszystkie mądre polskie kozy, by je zliczyć, nie mam siły!
Na naradę się zebrały
i rzecz taką uchwaliły:

W sławnym mieście Pacanowie
tacy sprytni są kowale,
że umieją podkuć kozy,
by chodziły w pełnej chwale.

Przeto koza albo kozioł,
jakaś bardzo mądra głowa,
aby podkuć się na próbę,
musi pójść do Pacanowa (...)
   

Tymczasem na dworze zapadł zmierzch. Gmach Wyższej Szkoły Wojskowej opustoszał, podobnie jak większość państwowych instytucji po godzinach urzędowania. Ostatnim z wychodzących był mężczyzna w wojskowym płaszczu, niosący teczkę z dokumentami.   Szedł w stronę przystanku tramwajowego, najwyraźniej o czymś rozmyślając. Jednakże wspomnienia nie były zbytnio przyjemne, gdyż mięśnie jego ramion zadrżały lekko. Rotmistrz Witold Pilecki cofnął się myślami do wydarzeń sprzed czterech lat...

♆♆

O więźniach pracujących w odlewni metali ciężkich szeptano, iż mają szczęście.  Nie otrzymywali większych porcji kleistej brunatnej mazi z grochu oraz zgniłych ziemniaków pastewnych, ale mieli coś, co pozwalało na przeżycie... wyrozumiałego nadzorcę.  Ukraińscy strażnicy zasłużyli z pewnością na miano tyranów, a dotyczyło to zwłaszcza Wladimira Drubeckiego.  Do placówki karno-śledczej w Wadowicach trafił na specjalne szkolenie. Każde jego polecenie wykonywano niemalże biegiem. Jakikolwiek sprzeciw powodował natychmiastowe odesłanie do piwnicznego bunkra, gdzie Drubecki sprawował niepodzielną władzę.  Przeprowadzał wyczerpujące nocne musztry, bił po całym ciele drewnianą pałką, przypalał rozgrzanym pogrzebaczem.   Przez wzgląd na to otrzymał przydomek Czarny Diabeł. 11 kwietnia 1942 roku doszło do pamiętnej interwencji esesmana o nazwisku Götman, głównego kierownika robotników w odlewni.  Świadkowie zapamiętali  małego blondynka, którego ocalił przed brutalnym Ukraińcem. Odtąd starał się pomagać im w niełatwej egzystencji...

♆♆

 Czyżby te koszmary wyrwały dziewięciolatka ze snu? Dochodziła północ, gdy dwaj mężczyźni usłyszeli krzyk, dobiegający z dziecięcej sypialni. Manuel Valadares wszedł do środka, zapalając lampkę.
— Ćśś, dziecinko, jestem przy tobie — uspokajał kojącym głosem.
— Mama odeszła, bo byłem niegrzeczny, prawda? — padło cichutkie, niepewne pytanie.
— Ależ skąd po prostu mieszka za granicą i tyle.
— Dlaczego nie pamięta o moich urodzinach, ani nie pisze listów?
— Posłuchaj, czasami tak bywa, ale na pewno cię kocha…
Pół godziny później w domu zapanowała cisza. Taksówkarz popatrzył znacząco na przyjaciela
— Najbardziej obawiałem się podobnych pytań, Witek — przyznał, upijając łyk wina. Nie chcę kłamać, ale nie mam wyboru.
— Przemyśl, czy nie powinien pojechać na jakiś czas do Monachium* — Rotmistrz wyjął z teczki kilka formularzy.
— Masz rację nie należy  w nieskończoność odkładać ważnych decyzji.

KONIEC EPIZODU 1


Słowik pojęć i terminów
 - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
 1 ---> Cytat zaczerpnięty z komiksu „ 120 przygód Koziołka” Matołka Kornela Makuszyńskiego.  Wydawnictwo Gebethner i Wolff 1932.
2 ---> Tak, nieprzypadkowo dokonałam akurat takiego wyboru. Inspirowałam się w dużej mierze „Złodziejką książek.” W związku, z czym w następnym epizodzie  Zezé  pojedzie do nowej szkoły w towarzystwie swojej przyjaciółki z sąsiedztwa, Sylvii Berg.  Dojdzie wówczas  wypadku z udziałem wyżej wymienionej dwójki.  Wszystko skończy się dobrze, jednak będzie nieco zamieszania.