2/22/2021

OPOWIEŚCI SAN VALENTINO PRZEDSTWAJĄ; Nadzieję pomaluj NA NIEBIESKO


☕☕

Tym razem oddaję w wasze ręce nietypowe miniopowiadanie, albowiem inspirowane Walentynkami, czyli Świętem Zakochanych. Zresztą nie pierwsze w tym cyklu.  Niemal wszystkich bohaterów znacie z „Wyszeptanych kołysanek.” Bowiem to coś w rodzaju takiej alternatywnej wersji prologu czy też rozpoczęcia. Wpadłam na to, dopiero po napisaniu trzech krótkich fragmentów {GAWĘD KOLĘDOWYCH}. Jak pamiętacie wytypowałam trzy powieści znanych autorów. Zresztą każdy, kto czytał tamten post wie, o czym mówię. Efekty rozwinięcia porzedniego nich mieliście okazję poznać w sierpniu 2020 roku. A teraz na specjalne Czytelników życzenie kontynuuję tę opartą na pani książce Charlotte. Wyjątkowo tym razem dość wiernie posłuży mi oryginał. O czym świadczą poniższe cytaty. 

PS. Użyłam internetowego tłumacza by napisać dialogi obcojęzyczne. Jest to kolejna nowość w moim pisarstwie.

☕☕


 

*{…} Umysł twój jest moim skarbem, a gdyby się zaćmił, na zawsze pozostałby moim skarbem. Gdybyś szalała, krępowałyby cię moje ramiona nie kaftan bezpieczeństwa. W twoich spokojnych chwilach nikt nie czuwałby nad tobą, nikt nie pielęgnował, oprócz mnie.   Otaczałbym cię niewyczerpaną tkliwością, choćbyś się najlżejszym nie odpłacała uśmiechem {…}

→ Charlotte Brontë Dziwne losy Jane Eyre strona 371 ← 

  {Londyn, wiosna, teraźniejszość}

 

Diana Rivers wstała z bujanego fotela przy kominku. Bezskutecznie tłumiła coraz większy lęk. Kilkanaście dni temu rozpoczęto dokładniejsze poszukiwania. Odganiała natrętne wizje sprzed oczu, choć czytała o serii niewyjaśnionych zaginięć. Dzikie, malownicze wiejskie terytorium nieomal zachęcało do popełniania niecnych uczynków. Łatwej ukryć ślady przestępstwa w głębinach ziemi Służąca powiadomiła o przybyciu policjanta, który czekał w hallu.

— Nasze starania przyniosły wymierne rezultaty — wyartykułował rutynowo, bezemocjonalnie. Czterolatkę znalazły siostry zakonnie i zaniosły do klasztoru.

— Szwagier na pewno odetchnie, gdybyście zwlekali dłużej popadłby w jakąś chorobę

— przyznała ledwo dosłyszalnie kobieta

— Pojedźmy tam sami, panno Rivers, usilnie nalegam.  Obrażenia wewnętrzne są bardzo rozległe, co z kolei oznacza złe rokowania.

— Nie, powinien wiedzieć, to ważne.

— Dobrze, powiem coś jeszcze, skoro zapadła taka decyzja. Psy zwęszył trop Majry Hoowk mniej więcej osiem kilometrów stąd, najprawdopodobniej uciekła z zakładu psychiatrycznego.

Szpital Świętej Alfonsyny znajdował się w mało uczęszczanym zaułku Londynu.  Widok córeczki sprawił, że do oczu Edwarda Rochestera napłynęły łzy. Bezszelestnie podszedł do łóżeczka, modląc się bezgłośnie, by wszystko było w porządku.  Ostatni raz odmawiał pacierz w wieku kilku lat, wraz z matką. Po jej śmierci przestał wierzyć, czy teraz straci kolejną bliską osobę?  Do sali wszedł lekarz. Zmęczona, poszarzała twarz świadczyła o długim dyżurze. 

— Czy pan jest ojcem? — spytał zdawkowo.

— Tak, co z nią? — odrzekł takim samym tonem zagadnięty.

— Jeżeli przeżyje noc będziemy mogli coś wyrokować, ale… 

Jeżeli p r z e ż y j e  noc, zadudniło echem w głowie bruneta,  drugie słowo wydłużało się w nieskończoność. Przycupnął na brzegu niewygodnego drewnianego taboretu, wciąż pogrążony w odrętwieniu Mimowolnie jego umysł zaprzątnęły wizje sprzed dwóch lat…

 

❣❣

{...} Drwiący odmieńcze z rodu wróżek, choć byłaś wychowywana wśród ludzi! Od roku tak się nie czułem, jak teraz. Gdyby Saul mógłby mieć ciebie za swego Dawida, wypędzanie diabłów obyłoby się bez pomocy harfy {…}

→ Charlotte Brontë Dziwne losy Jane Eyre strona 540 ← 

 

  {Rio de Janeiro, dwa lata wcześniej}

Sir Edward Fairfax, Spanish Town, Jamajka, Harbor Essmod 303-17

Drogi Edwardzie!

Jestem zaniepokojona tą nadmiernie długą nieobecnością. Czyżby coś się nagle zmieniło? Byłam pewna, że wszystko ustalone, między innymi termin naszych zaręczyn, a Ty zniknąłeś nagle, bez słowa pożegnania? List wciąż wracają z adnotacją o niedostarczeniu do odbiorcy. Moja matka szaleje z obawy.  Gorzej sądzi, że nie poinformowano, o jakimś twoim nieszczęściu, albo wręcz śmierci. Czy nadal przebywasz w Indiach Zachodnich? Czemu milczysz?  

 Na zawsze oddana – Margot Carter

 

Tkwił w apartamencie hotelu „Andrélia” usytuowanego w centrum brazylijskiego Rio po raz tysięczny, odczytując zdania nabazgrane na białym kartoniku o ząbkowanych brzegach. Uciekł przed tym niemniej demony odnalazły drogę. Westchnął ciężko, przyciskając brzęczyk. Sygnaturka zaklikała, by po krótkim czasie wywołać niemłodego, krępawego Murzyna w ciemnym uniformie. Dwie barwy skóry i tkaniny stapiały się tak, iż tworzył idealnie cienistą sylwetkę w teatrzyku zjaw.

— Przygotuj kwestionariusz, Bogot, zwalniam pokój — wyjawił, usiłując dokładnie wymawiać zdania, by tamten zrozumiał

— Na stałe, seu Fairfax? — dopytywał sługa.

Dalsza rozmowa toczyła się po portugalsku, by nie powodować większych nieporozumień.

— Com certeza [Raczej na pewno]

— Ok, eu te sirvo [ Dobrze, służę]

— Eu quero estar às três horas [ Chcę zdążyć przed piętnastą]

Zanim któryśkolwiek zdążył wymówić coś więcej na progu niespodziewanie objawiła się kobieta w słomkowym kapeluszu i kwiecistej sukni. W objęciach trzymała około dwuletnią dziewczynkę o szarozielonych oczach i rdzawoczerwonych włosach. Śniada twarz ciemnowłosego mężczyzny drgnęła kurczowo.

— Pode ir obrigado [ Odejdź, dziękuję] — rzucił nerwowo w kierunku lokaja.

Milczenie trwało nienaturalnie długo, wreszcie to ona zaczęła rozmowę.

— Zdecydowałam oddać ci Lé-Lé — oświadczyła miękko. Wyjedźcie jak najszybciej, to najwłaściwsze rozwiązanie

— Co jeśli twój brat odkryje spisek? — burknął wieloznacznie, jednocześnie przejmując ów najcenniejszy skarb

— Robię to ze względu na małą jest bardzo podobna do matki.* Gniew St. Johna pozostaje nieważny, wobec tego.

Wtedy poczuł, iż ma wobec tej odważnej dziewczyny dług, którego nigdy nie zdoła spłacić, lecz warty każdego poświęcenia, niechby i ostatecznego…

❣❣

  {…} Ależ zamknąłem drzwi, klucz miałem w kieszeni! Byłbym niedbałym pasterzem, gdym zostawił moją najmilszą owieczkę niestrzeżoną blisko jaskini wilka {…}

→ Charlotte Brontë Dziwne losy Jane Eyre strona 265 ← 

 

  {Londyn, wiosna, teraźniejszość}

Majra Hoowk pochodziła z rodziny żyjącej w skrajnym ubóstwie. Jako najmłodsze spośród dziewięciorga dzieci skończyła, zaledwie dwie klasy szkoły powszechnej. Mimo to była wtórną analfabetką, z trudem potrafiła napisać własne imię. W wieku lat sześciu upodobała sobie towarzystwo bandy uliczników, pijących nałogowo alkohol i zażywających morfinę. W skutek interwencji opieki społecznej zaczęła tułaczkę przez sierocińce, niekiedy też rodziny zastępcze. Najdłużej przebywała w Australii Zachodniej, w pobliżu Perth. Tam odkryto chorobę psychiczną, na którą cierpiała. Z czasem taki stan narastał, aż doprowadził do głębokich zaburzeń, łącznie z samoagresją. W dniu dwudziestych czwartych urodzin uciekła w środku nocy z zamkniętego oddziału szpitala dla zaburzeniowców.  Nieszczęśliwy przypadek sprawił, iż nieco późnej na drodze stanęła jej rówieśnica Jane Eyre-Rochester…

Późniejsze zdarzenia potoczyły się nazbyt drastycznie, aby je opisać w każdym detalu. Na skutek użycia przez obłąkaną ostrego noża rzeźnickiego ofiara doznała krwotoku, umierając na rękach zrozpaczonego męża. Osierociła przy tym kilkumiesięczne niemowlę.  Nikt nie przypuszczał, że za kilka następnych lat psychopatka zaatakuje małą, niewinną istotkę, córeczkę zmarłej. Psy istotnie podjęły trop, doprowadzając konstabla do kilku grobów na wrzosowiskach. Śledztwo ujawniło szokującą prawdę. Wyjaśniło też kilkaset zaginięć dzieciaków z angielskich wiosek. Przytłaczająca liczba i wymowa dowodów pozwoliła wytoczyć proces sądowy, gdyż w tym przypadku liczyło się dobro ogółu, nie zaś uwarunkowania psychiczne sprawcy.

{PROTOKÓŁ Z ROZPRAWY PRZED LGC – Londyńskim Sądem Generalnym}

  Oskarżona: Hoowk Majra

  Sędzia przewodnicząca: Annabella Ivord

  Pozostały skład orzekający: sędziowie wspomagający

 

Salę sto czterdzieści osiem wypełniał rozemocjonowany tłum. Gawiedź oczekiwała z niecierpliwością procesu szeroko opisywanego w gazetach. Strażnicy wprowadzili podsądną. Trzymana z obu stron, zakuta w kajdanki, wyglądała istotnie niepokojąco. Została posadzona na ławie siłą, gdyż stawiała opór. W oczach nie odbijał się najmniejszy refleks światła, a twarz przypominała lodową okowę. Przesłuchanie świadków przebiegło sprawnie, wtem z publiczności wstała kobieta o bladej cerze i spojrzała poważnie na sędzię to, co powiedziała spowodowało głuche milczenie.

Diana Rivers: Chciałabym abyście skazali winną, szanowni sędziowie  Bez względu na wyrok, proszę też aby nie brać pod rozwagę zeznań pastora Johna Riversa.

Annabella Ivord: Istnieją po temu szczególne powody, są pani znane?

Diana Rivers: Od wielu lat. W pewnym sensie przez to zginęła nasza siostra.

Annabella Ivord: Słuchamy uważnie, proszę kontynuować.

Diana Rivers: Wszyscy słyszeliśmy o zakładach sióstr zakonnych stworzonych do ukrycia pracy niewolniczej w pralniach i nie tylko. Wielebny duchowny stał na czele jednego z takich więzień…

Sala opustoszała w mgnieniu oka .   Niemal wszyscy w pośpiechu wychodzili na zewnątrz. W końcu zostało wyłącznie dwoje ludzi. Długo patrzyli sobie w oczy z wymownym uśmiechem.

Edward Rochester: Sam nie wiem, co powiedzieć. Jak ci dziękować?

Diana Rivers: Niczego nie trzeba robić. Zaopiekuj się nią, i kochaj,zwyczajnie.

Podjęto bardzo ważne decyzje. Po raz kolejny wyszła prawda ze starego porzekadła nadzieję pomaluj na niebiesko. Zawsze...

{KONIEC}

Słownik pojęć i terminów

 - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

 1 → Przyznam uczciwie,  iż początkowy cytat, otwierający miniopowiadanie chyba najbardziej poruszył mi serce. W pierwotnym założeni chciałam stworzyć coś, w rodzaju alternatywnego początku „Wyszeptanych kołysanek” a wyszła osobna historia  Do tego najdłuższa, jaką napisałam. Ponad tysiąc trzysta dziewięćdziesiąt sześć słów.

2 → Niemal we wszystkich adaptacjach „Dziwnych losów Jane Eyre jest scena, w której chlebodawca opowiada guwernantce o miłości do francuskiej baletnicy, jak również dzieje jego wychowanki, Adeli. Wykorzystałam te same słowa, tyle że w innym kontekście