9/07/2022

Cykl Jane Eyre- {01} -5- Wyszeptane kołysanki

Motto;

~ Ja jednak wtedy myślałem, o samotności ginących. O tym, że kiedy Giordano, wstępował na rusztowanie, nie znalazł w ludzkim języku, ani jednego wyrazu, aby nim ludzkość pożegnać, tę ludzkość, która zostaje. ~ Czesław Miłosz

ROZDZIAŁ 5 SYN MARNOTRAWNY POWRACA

Źdźbła trawy falowały w rytm powiewów wiatru. Pszczoły spiesznie zlatywały, aby zebrać nektar z rabat kwiatowych. Wzgórza kusiły zielonością lasów. Barwny pejzaż, jednakże w miernym stopniu koił niepokoje, stojącej w niszy niani.  Ubrana wyjściowo spoglądała poprzez szparę w kotarach. Obawy wzięły górę nad chęciami spaceru. Atak chuliganów spowodował, że wioska straciła ułudę spokoju. Nie umiała bez drżenia myśleć o przechadzce, wśród objawów jawnej niechęci miejscowej ludności. Fairfax Hall wydawał się dziwnym miejscem, tym niemniej dawał schronienie. Z dołu dobiegło łupnięcie wejściowych odrzwi. Hałasy dowodziły czyjegoś przybycia, Kto odważył się na coś takiego? Vajmar Rochester odstawił bagaże, by popatrzeć dookoła. Towarzyszący mu pies zaskomlał przeciągle. Myśliwska natura rasy dominowała nad domieszką dzikiej krwi syberyjskiego wilka. Stalowosrebrna sierść błyszczała w świetle słońca. Dziwnie pasował do właściciela. Potężny, wysoki mężczyzna z wyglądu przypomniał swego młodszego brata. Czerń włosów nabrała głębi smoły z dna piekieł, co z kolei uwypuklało ciemnoniebieskie oczy. Daremnie byłoby wszakże szukać jakiejkolwiek subtelności w zachowaniu.  Cieplejsze tony znikły pod nagromadzoną warstwą oschłości, jeśli kiedykolwiek istniały. Niespodziewanie coś skłoniło powracającego, by wstąpić na boczne schody, przemyślnie ukryte w rozsuwanej części boazerii, którą wyłożono grube mury...

Równocześnie w bawialni Kordula Szubert zasiadła do pianina. Doszła do wniosku, że lepiej zostać w owym przytulnym zakątku. Zwinnie uderzała w klawisze wtórując sobie śpiewem, podczas gdy powierzona jej opiece kilkulatka rysowała. Tęskna melodia tworzyła dziwną kompozycję z szumem wiatru.

 

*{…} Janek krówki gna,

na fujarce gra.

Ale jakieś smutne tony,

płyną, płyną w dal.

Cóż, takiego grasz?

 

Czy zmartwienie masz?

Czyż, aż tak jest źle na świecie?

Powiedz, powiedz mi.

 

Mam zaś smutek, mam,

bom na świecie sam,

umarł ojciec, a matula,

poszła za nim wnet.

Dziś oboje dawno,

w Niebie,

tam daleko gdzieś {…}

 

Drgające dźwięki zawibrowały po wybrzmieniu końcowego akordu. Znikąd do pomieszczenia wszedł nowoprzybyły domownik. Co wywołało szokujący efekt porównywalny z uderzeniem pioruna. Szarozielone oczy rozszerzyły się, a drobna dziecięca twarzyczka pobladła.

— Kogóż moje oczy widzą — wygłosił ironicznie dostojny światowiec.

— Panienka ma na imię Liesel, milordzie — wyjawiła hardo dziewczyna. Minęło kilka tygodni, odkąd przybyła.

— Ach, zapewne mieszkasz w wiosce i zostałaś zatrudniona do usługiwania? Skorzystaj z dobrej rady, uważaj na mego ojca.

Wypowiedź z pozoru nic nieznacząca zawierała dziwną groźbę. Wzmocnioną złowróżbnym krakaniem wrony. Niepokój od nowa zasiał piekące ziarenko w głębi nieskalanej duszy…

❦❦

Krzepki zakonnik w śnieżnobiałym habicie delikatnie dotykał kostki dwudziestoośmiolatki.  Śniada twarz dodawała mu dojrzałości, choć oszacowanie dokładnego wieku nastręczało spore wątpliwości.  Miał szpakowate długie kosmyki, nieco sprzeczne z regulaminem klasztoru, jednak schludne w mierze zwyczajów.

— Jak samopoczucie? — dopytywał konfidencjonalnie. Ścięgna wyglądają na nienaruszone także ogłaszam cud.

— Dziękuję, kuracja poskutkowała — odparła uprzejmie współdyskutanka.  Sądzę, że stopniowo wyzdrowieję.

— Budzicie oboje szacunek. Darczyńcy nie wyjawiają niczego w szczególniejszy sposób, niż Europejczyk świadczył o waszej córeczce. 

Ojciec Saldremano uśmiechnął się z aprobatą, po czym energicznie ruszył ku florystce z naręczem hibiskusów. Ołtarz główny przeważnie wieńczyły najświeższe kwiatowe dekoracje. Wykonywane rękami Indianek.   W bocznej nawie umieszczono mozaikę z wizją Ukrzyżowania Chrystusa. Wyryta powyżej sentencja głosiła: „Podzielili między sobą me szaty, los rzucając o suknię.” – E w a n g l i a   Ś w i ę t go  J a n a - 19. 23. Wszystko, to zawdzięczano tubylczym malarzom i rzemieślnikom. Istnieli jednakże niepiśmienni wyrobnicy, dla których kopalnia soli himalajskiej dawała szansę pokonania biedy.

Młodziutka mężatka rozmyślała o tym wędrując ku Rozdrożom Anioł. Jeden z kraterów wulkanicznych na odległym szczycie zabulgotał. Po zboczu, tuż przed nią zaczęły spływać potoki błota, zwane laharami.*  Bezwiednie cofnęła chorą, obandażowaną nogę, by wrócić do niższej ścieżki, czego jednak nie zdążyła zrobić. Spadła w dół po ostro nachylonej krawędzi górskiego stoku, wraz z gruboziarnistym żwirem. Powracający inną trasą górnicy stali się niemymi świadkami katastrofy. Następne tąpnięcie było odczuwalne na dole w kopalni, gdzie od ścian oddzielano jasnoróżowe kryształy drogocennego surowca.  Gorączkowa praca wrzała, niczym w ulu.  Po szynach zjeżdżały zapełnione wózki od czasu do czasu dolatywał stłumiony szmer głosów.  Rytm ustalonej normy zakłócił brunatny pył, skłębionymi tumanami wypełniający jaskinię. Wszelkie światło momentalnie znikło, twarze robotników pokrył gęsty, lepki popiół. Nie oszczędzając, nawet głównych udziałowców spółki „Mason & Company.”  Późniejszą chwilę mieli zapamiętać na zawsze jako koniec pewnej epoki. Najwyższy rangą wśród przewodników zatrąbił trzykrotnie na specjalnym sygnalizatorze, gromadząc wokół siebie obecnych. 

— Uwaga, alarm, powtarzam, alarm —zaanonsował. Otrzymałem informacje, że zeszła lawina wulkaniczna, ucierpiała jakaś przyjezdna kobieta została ciężko poraniona.

— Żyje, Scottland, dokąd ją zabrali? — krzyknął rozpaczliwie opanowany zwykle cudzoziemiec.

— Do najbliższej chaty, bo trzeba działać szybko. Lekarz dotrze niebawem.

Ból sparaliżował trzydziestocztreolatka na tyle, iż stracił władzę nad ciałem. Wyglądał jak marionetka z poprzecinanymi sznurkami. Pragnął wyłącznie przestać o czymkolwiek myśleć. Zniknąć w nicości, lecz jakiś wewnętrzny ognik kazał trwać…

❦❦

Hans Briggs otworzył drzwi mieszkania w śródmiejskiej dzielnicy Londynu. Zwykle jedynie tutaj sypiał, toteż wszystko porosła warstwa kurzu, a nad staroświeckim złoconym lustrem pająk utkał misterną sieć.  Adwokat spoglądał dziwnie nieobecnym wzrokiem. Od przyjazdu z Moor House  doznawał męczącego przygnębienia. Najnowsze zlecenie, nadal pozostawiało więcej, zagadek, aniżeli konkretów, toteż usiadłszy przy biurku po raz kolejny przejrzał kopię dokumentów dostarczonych obecnej klientce. Z pewnością zamierzenia krewnej nie pozostawiały wątpliwości, odnośnie szlachetnych intencji, acz wszystko posiadało ciemną stronę. W końcu zrobił coś, czego według wszelkich ustaleń nie powinien. Sięgnął po adres niejakiej Łucji Burns zamieszkałej w pobliżu, Może tak należało postąpić?

Zesłańca losu także, niekiedy spotykają połowiczne rozczarowania.  Następnego dnia po udaniu się na Paddington Square 33 nie zastał nikogo poza staruszką, dokarmiającą uliczne koty.  W czasie niewiele krótszym od pojedynczego uderzenia pulsu zaprosiła go do niewielkiej stróżówki, by wysłuchał nieskładnej, gorączkowej relacji. Ema Sobolé piastowała stanowisko dozorczyni i stanowiła ucieleśnienie snów dla spragnionych wiedzy. Pili aromatyczną herbatę, rozmawiając niezwykle drobiazgowo.  

— Łucja nie dawała znaku od wczoraj — trajkotała nobliwa gospodyni. Przed wyjazdem udostępniała klucze teraz nic, mam jak najgorsze przeczucia.

— Co pani powie o Rochesterach? Jakie mieli układy ze znajomą? — indagował Briggs.  

— Och, są bardzo uczynni, naprawdę w porządku. Pan Edward świata nie widzi poza tą swoją malutką, szkoda że chora. 

—Rzeczywiście te fakty zostały ustalone, ponoć po urodzeniu zaproponowano specjalny zakład?

— Niestety, ludzka bezmyślność nie zna granic. Były różne proroctwa, najczęstsze iż będzie niezdatnym do niczego glonem.

Po uzyskaniu jakże cennych tropów należało iść wytyczonym szlakiem wprost do sztokholmskiego szpitala dziecięco-psychiatrycznego „Slupky” * tam, bowiem wiodła kolejna nitka mitycznej Ariadny. Mężny i szlachetny rycerz z kancelarii adwokackiej podjął ciężkie wyzwanie odkrycia dawnych, zaplątanych tajemnic. Cóż, z tego wyniknie? Nigdy nie wiadomo…

  Słownik pojęć i terminów

 - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

1 → Autorstwo zacytowanej piosenki „Na fujarce” błędnie przypisywano Marii Konopnickiej. Obecnie twórca pozostaje nieznany, choć uznawana jest utwór biesiadny. Grany na melodię polskiego mazura.

2 → Rodzaj katastrofy naturalnej podobnej do powodzi, wywołanej przez aktywność wulkaniczną, polegający na gwałtownym spływie lawin błotnych.

3 → Otóż, mimo że nieco inaczej zaplanowałam bieg wydarzeń nie obejdzie się bez szpitala dla  obłąkanych.  Brontë zaledwie o  tym wspominała..  Nazwę wybrałam specjalnie taką. Wyraz po czesku oznacza w dokładnym tłumaczeniu obierki, czyli rzecz znaną moim Czytelnikom. Skąd pomysł? Miałam okazję obejrzeć czechosłowacki czteroodcinkowy serial na motywach  „ Dziwnych losów Jane Eyre” z  Janem Kačrem oraz Martą Vančrową w rolach tytułowych.  Podczas, którejś ze scen pada właśnie to określenie z ust narratorki. Gdyby ktoś chciał się zapoznać podaję link do tej wersji zamieszczonej na YouTube: Jana Eyrova 1972