5/30/2019

{BONUS SPECJALNY}; Znów odejdę na wędrówkę w świat daleki




  Cukiernia „Rosaria” pozostawała otwarta, nawet w trakcie wojny. Zaglądali tam przeważnie bogaci Niemcy. Przeważnie urzędnicy państwowi o uprzywilejowanym statusie, bądź gestapowcy ze swoim rodzinami. Nic zatem dziwnego, że lokal zyskała raczej złą sławę. Z ust do ust przekazywano sobie, o czym rozmawiali owi dostojni panowie wymęczeni żmudną pracą. Jednakże 19 kwietnia 1984 roku* wnętrze wypełniał szum radosnych pogawędek. Właścicielką od niedawna była dwudziestodwuletnia Gloria Vandenburg. Szczupła, wręcz filigranowa o ciemnozłotych włosach oraz szarych oczach. W przedziwny sposób łączyły się w niej cechy rodziców. Upór zawdzięczała matce, łagodność ojcu. Teraz chcieli, ażby przejęła obowiązki związane z zarządzaniem rodzinną firmą cukierniczą. Samodzielnie wypiekała muffinki serowe, torty czy inne słodkości. Melodyjny odgłos dzwoneczka przy wejściu sprawił, że uniosła głowę znad czytanej gazety „Vörte Monnach.” Wysoki, barczysty młodzieniec spoglądał ironicznie na znajomą z wydziału psychologii społecznej. Rozjuszony wilk z pewnością stanowiłby mniejsze zagrożenie, niż Lukas Folerman.


— Dowiedziałem się przypadkiem od dziekana, zupełnym przypadkiem —podkreślił napiętym, formalnym tonem. 
— Wytłumaczę ci to, obiecuję — zaczęła miękko. 
— Masz trzy czwarte krwi żydowskiej, o czym tyle czasu nie wiedziałem! Przyjęli, bo miałaś spreparowane dokumety? 
— Niczego nie sfałszowałam mój ojciec jest najlepszym człowiekiem pod słońcem. W przeciwieństwie do... — zamilkła przezornie.
Student pobladł z wściekłości 
— Ależ dałem się zmanipulować, Vandenburg, zrobiłaś dobre przedstawienie!
Dwie godziny później wyjęła ze skrytki zielony notes. Na stronie tytułowej widniały pajęcze, splątane litery wykaligrafowane bordowym atramentem:


  •   01→ BA JKA DOB REGO ŻNI WIARZA ← 01



  SZARY POPIÓŁ TŁAMSIŁ ODDECH PALACZA, OBSŁUGUJĄCEGO PIEC DO WYPALANIA GLINY. TUŻ OBOK NACHYLAŁA SIĘ DRUGA POSTAĆ SPOWITA PELERYNĄ, GWIŻDŻĄC PO CICHU, NICZYM SYGNATURKA KOLEJOWA. NAJWYRAŹNIEJ OBYDWAJ ROZMAWIALI W JAKIMŚ NIEZIDENTYFIKOWANYM JĘZYKU.
(... )

  •    AKT 1
WYSTĘPUJĄ\ ŻNIWIARZ, GARNCARZ
ŻNIWIARZ: OPOWIEDZ, CZY ŚNISZ O ŚWIECIE SPRZED WOJNY, BEZPIECZNYM DOMU?



GARNCARZ: NA OGÓŁ NICZEGO NIE PAMIĘTAŁ, TYLKO PRZEBŁYSKI, ZAMAZANE OBRAZY.

ŻNIWIARZ: OCH, TO CHYBA MONACHIUM, PRAWDA?

GARNCARZ: TAK, PAMIĘTAM TĘ DZIEWCZYNKĘ TAKĄ CHUDĄ, NIEDOŻYWIONĄ. MIESZKAŁA PRZY ULICY NIEBIAŃSKIEJ.

ŻNIWIARZ: HMM, BRZMI INTRYGUJĄCO...

GARNCARZ: KRADŁA KSIĄŻKI, A PÓŹNIEJ OPISYWAŁA WSZYSTKO DOKŁADNIE, Z DETALAMI.

 
(…)





Glorią wstrząsnął szloch. Ilekroć wracała do tego kończyło się podobnym wzruszeniem. Ojciec naprawdę posiadał nieograniczoną wyobraźnię, choć wolał to ukrywać przed ludźmi. Kategorycznie odmówił profesjonalnego wydruku rękopisu. Westchnęła z determinacją, sięgając po bibułkę pakową. Tknięta nagłym impulsem wypełniła nalepkę adresową, a odkładając pióro czuła satysfakcję. List także leżał gotowy do wysłania. Wystarczyło to nadać na poczcie… 

  • 02→ BA JKA DOB REGO ŻNI WIARZA ← 02

JEDENASTOLATKA TKWIŁA W BEZRUCHU POŚRODKU ŁĄKI CZUJNA, NA KAŻDY RUCH STRAŻNIKÓW ZZA KOLCZASTEGO OGRODZENIA. PO DRUGIEJ STRONIE WIDZIAŁA BRUDNEGO, ZMĘCZONEGO MAKSA VANDENBURGA. W JEGO ŹRENICACH BŁYSZCZAŁY ZNANE JUŻ ISKIERKI

(…)

  •    AKT 2



WYSTĘPUJĄ\ PRZYJACIEL, ZŁODZIEJKA KSIĄŻEK
PRZYJACIEL: * CAŁE ŻYCIE OBAWIAŁEM SIĘ MĘŻCZYZN, KTÓRZY NADANE MNĄ STALI. SĄDZĘ, ŻE PIERWSZYM Z NICH BYŁ MÓJ OJCIEC, ALE ZNIKNĄŁ, ZANIM ZDOŁAŁEM GO ZAPAMIĘTAĆ…

ZŁODZIEJKA KSIĄŻEK: A PÓŹNIEJ?

PRZYJACIEL: ZOSTAŁEM UWIĘZIONY W PIWNICY, WŁAŚCIWIE UDZIELONO MI SCHRONIENIA TO WTEDY, ODKRYŁEM…

ZŁODZIEJKA KSIĄŻEK, CO, MAKS?



PRZYJACIEL: NAJBARDZIEJ PRZERAŻAJĄCYM ORAZ ZBĘDNYM CZŁOWIEKIEM OKAZAŁ SIĘ HITLER, ROZUMIESZ?

KO NI EC Z A UW AGĘ DZI ĘK UJĄ BO HA TEROWIE MA RKUSA ZU SAKA.






Słownik pojęć i terminów

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -


1 → Czterdziesta pierwsza rocznica wybuchu powstania w getcie warszawskim.
2 → Początkowy cytat zaczerpnięty ze „Złodziejki książek. ” Pozostałe dialogi są odautorskie.